środa, 3 lutego 2010

O tym, jak to góralka morzem się zachwyciła :)

Od urodzenia mieszkałam w podhalańskiej wsi położonej niedaleko Zakopanego. Życie jednak gotuje człowiekowi różnorakie niespodzianki i przyszło mi zmienić otoczenie z górskiego na morskie :) Zabrakło Tatr najukochańszych, których majestatyczne kształty mogłam podziwiać z okna mojego pokoju. Dostałam w zamian "szeroki przestwór oceanu" (no dobra ocean to może nie jest, ale wody szerokie ma). Gdy jest mi źle, tęskno, muszę pozbierać myśli lub tylko chcę pospacerować, udaję się wtedy nad morze (tylko 10 minut spacerkiem). Uwielbiam te chwile, gdy mogę patrzeć, oddychać głęboko morskim powietrzem i czuć, że może nie jest aż tak źle jak myślałam, problemy stają się mniejsze lub znajduję ich rozwiązanie. Oczywiście na każdą taką eskapadę zabieram aparat fotograficzny i staram się uchwycić chociaż cząstkę tego piękna, którym mogę się delektować.


3 komentarze:

  1. Piękne to morze ale ja kocham góry i wiem że gdyby mnie wydarto z nich to... tak jabym serducho mi wydarto. Nie mogłabym ich zdradzić. Mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z morzem się przyjaźnię, ale to góry kocham. One stale są ze mną, w każdym moim kroku, w biciu serca, w każdej kropli krwi :) Schowałam je w tej cząstce mojej istoty, do której mam dostęp tylko ja i nikt mi ich nie odbierze. Teraz tylko staram się odnajdywać pozytywne strony miejsca, w którym przychodzi mi żyć i czasem naprawdę wolę "pogadać" z mewami niż z niektórymi ludźmi :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wizytę w moim blogu. bardzo lubię Twoje komentarze, są głęboki i przemyślane. Wiersz Twardowskiego znam dobrze ale też dobrze było go sobie przypomnieć. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń