piątek, 12 marca 2010

Cukierkowo :)

Sama nie mogę w to uwierzyć! A w co? Zostałam wylosowana w candy!!! Chyba nie jestem aż tak pechowa jak myślałam :)

1 marca Gazynia z blogu "Moje pasje, moje hobby" ogłosiła wyniki swojego candy. Jakaż była moja radość, gdy okazało się, że wygrałam II nagrodę, czyli komplet 55 serwetek! Dzisiaj odebrałam przesyłkę z nagrodą i poniżej prezentuję śliczne serwetki, które wygrałam.

Zapakowane:

Wszystkie razem:

Bardziej szczegółowo:


Organizatorce candy dziękuję za wspaniałą zabawę :)

Hurrra.... :)

No i udało mi się pozałatwiać ludzi i pogadać ze sprawami... tfu... pozałatwiać (nie wszystkie niestety) sprawy i pogadać z ludźmi (odpowiednimi i mam nadzieję nie mylącymi się). Kupiłam też bilety (na pociąg und samolot) i niedługo ściskając w ręce paszport polecę na chwilkę do Polski. Krótki to będzie pobyt, ale i tak strasznie się cieszę :) A wszystkie ostatnie biurowe i papierkowe perturbacje wynagrodziłam sobie spacerkiem do jednego z moich ulubionych miejsc: Bygholm Park. Poobserwowałam i nakarmiłam ptactwo, połaziłam trochę, podładowałam swoje akumulatorki i troszkę głębiej odetchnęłam (na tyle, na ile może głębiej odetchnąć cudzoziemiec, wciąż nie władający płynnie miejscowym językiem, mający tony papierów do załatwienia, usiłujący zrozumieć mentalność "miejscowych" i próbujący, jak to oni szumnie określają "czynnie integrować się ze społeczeństwem").

A poniżej kilka (no dobra, trochę więcej) fotografii z mojego spacerku :)


A poniżej ptaszek, który za szybko zwiał by zrobić mu bardziej precyzyjne zdjęcie, a jego nazwy niestety nie znam. Mam pewne podejrzenia co to za jegomość, ale pewna nie jestem... hmm...


Niedzielna wyprawa

W ubiegłą niedzielę w ramach dotleniania, rozruszania kości, poprawiania kondycji, wyjścia z zimowej skorupy i szukania zwiastunów wiosny, wybraliśmy się na pierwszą w tym roku dłuższą, pieszą eskapadę. Mój luby i ja bardzo lubimy tego typu wyprawy, więc jeżeli tylko mamy czas i pogoda dopisuje (czytaj: z nieba żaby nie lecą), zabieramy z sobą coś do picia, małą przegrychę i wyruszamy w drogę. 

Tym razem nasz wybór padł na sąsiadujące z Horsens: Tyrsted i Uth.

W Tyrsted zwiedziliśmy kościół i położony wokół niego cmentarz:



Ten średniowieczny protestancki kościół został wybudowany w stylu romańskim, a datę jego powstania szacuje się na około 1100 rok. W przedsionku kościoła znajduje się wmurowany kamień nagrobny pielgrzyma o nazwisku Peter Kæller (z około 1300 roku). Kościół w Tyrsted dla wielu wiernych jest punktem początkowym pielgrzymek do Santiago De Compostela. 
Co jest niezwykłego w pielgrzymce do Santiago de Compostela? Odpowiedź można znaleźć na stronie: http://www.camino.webd.pl/

W drodze do Uth:





W Uth odwiedziliśmy kościół i cmentarz.
Kościół ten został ufundowany w 1577 przez Karen Gyldenstjerne, drugą żonę (i wdowę) po Holgerze Ottesenie Rosenkrantzu, właścicielu pałacyku na wodzie o nazwie Boller. O Boller Slot napiszę innym razem, bo i tamże nie omieszkam się wkrótce wybrać (częściowo ze względu na ogród i park z bardzo starymi , ponad tysiącletnimi drzewami). W 1869 roku kościół przebudowano i finalnie stał się on przedstawicielem dzieła architektonicznego w stylu romańskim. W środku znajdziemy granitową chrzcielnicę z roku 1622, ołtarz z 1577 roku (odrestaurowany w 1724 roku), kazalnicę z roku 1732, organy z 1894 roku oraz grobowiec z sarkofagami między innymi fundatorki kościoła, jej męża, jego pierwszej żony i ich dzieci.