czwartek, 28 stycznia 2010

Dzieje się, dzieje :)

Moje pierwsze próby drutowo-szydełkowe miały miejsce w szkole podstawowej na przedmiocie szumnie zwanym: Zajęcia Praktyczno - Techniczne (w skrócie ZPT). Był to jeden z moich ulubionych przedmiotów, ponieważ mieliśmy możliwość własnoręcznego zrobienia wielu fajnych i ciekawych rzeczy. Przykładowo, gdy chłopcy robili karmniki dla ptaszków, wtedy dziewczynki robiły na drutach, szyły lub uczyły się posługiwać szydełkiem. Robiliśmy wiele ciekawych rzeczy: gotowaliśmy (np. kanapki, proste desery, placki ziemniaczane, sałatki itp.) Do dziś z rozbawieniem wspominam rosół z makaronem spaghetti, który koleżanka pomyłkowo kupiła zamiast makaronu nitki :) Przygotowywaliśmy ozdoby choinkowe, stroiki na stół, malowaliśmy pisanki...
W ostatniej klasie nie było już tak kolorowo. W programie przewidziano pismo techniczne i rysunek techniczny, który dla mnie osobiście był kompletną katorgą.

Wracając do szydełkowania i prac na drutach. W szkole wykonałam moją pierwszą szydełkową opaskę na głowę. Był to hit stulecia: kolor wściekle żółty (zaiste bardzo twarzowy), krzywe wszystko niemiłosiernie, jakimś cudem, gdy przyszło do zszywania opaski na początku miałam mniej oczek niż na końcu i wszystko stało się dziwnie trójkątne :))) Jaka ja byłam dumna z tego dzieła!

Potem był szalik na drutach: tu już poszło lepiej, ale zbyt mocno ściągałam nitkę i wyszła mi niemal szaliko-deska, którą można było swobodnie postawić w kącie :) Kolejny przedmiot mojej dumy!

W ramach "wspominków szkolnych" złapałam z powrotem za druty i powoli się dokształcam w tej materii :)
Na pierwszy ogień poszedł prosty szalik. Wzór prosty jak budowa cepa: oczko brzegowe *trzy oczka na prawo- trzy oczka na lewo* oczko brzegowe. To pomiędzy * przerabiamy jako tzw. raport, czyli motyw powtarzający się pomiędzy oczkami brzegowymi: 3 prawe, 3 lewe, 3 prawe, 3 lewe itp itd. Oczka brzegowe przerabiam zawsze na prawo. Nie jestem ekspertem i niestety nie umiem opisać lepiej sposobu wykonania. Przepraszam.






Poniżej kolejne dzieło :) Czapka zwana przeze mnie "treningową". Nie chodzi o to, żebym nosząc ją cokolwiek trenowała (może jedynie wynoszenie śmieci lub wyciąganie poczty ze skrzynki), ale wykonanie jej było dla mnie trenowaniem różnego rodzaju wzorów: warkocza, oczka prawe, oczka lewe,  przerabianie na okrągło na drutach z żyłką, nawet pompon zrobiłam :) Sposobu jej wykonania nie jestem w stanie opisać, bo była to czysta improwizacja. Na "ludziu" wygląda całkiem znośnie. Przede wszystkim jest bardzo ciepła.

Werble poproszę................TAAAADAAAAM.............oto ona....... CZAPKA TRENINGOWA



Odstresowuję się :)

W ramach odstresowania po lekcjach języka duńskiego postanowiłam "coś" wyhaftować. Musiałam wyprostować mój pomięty po gramatyce mózg i dać odpocząć mojemu połamanemu językowi. Zaprawdę powiadam Wam, trudny jest ten język. Gramatyka nie jest najgorsza, ale wymowa czasem zabija mi niezłego ćwieka. Najbardziej cieszy mnie, że coraz więcej rozumiem z tego co do mnie gadają :) Wielka zasługa w tym mojego Narzeczonego i mojej Przyszłej Teściowej. Nie ma to jak rodowici Duńczycy pod ręką :)

To haftowane "coś", o którym wcześniej wspomniałam (a właściwie dwie sztuki tego "coś") powstają z gotowych zestawów Permin of Copenhagen. Zestawy były składnikiem prezentu urodzinowo-imieninowego, który otrzymałam 2 lata temu. Nabrały odpowiedniej mocy urzędowej przez przeleżenie odpowiedniego czasu w szafce i wczoraj doczekały się pierwszych krzyżyków :)


Początek pierwszego "cosia"

 
Jest to maleństwo "dziubane" jedną nitką na drobniutkiej kanwie w kolorze kości słoniowej. Muszę zrobić dwa takie maleństwa, z których powstanie moja własna poduszeczka do szpilek :)

Początek drugiego "cosia"






To jest troszkę większe dzieło, niż poprzednie "coś". Kanwa w kolorze beżowym (jasny beż), który na zdjęciach wygląda jak biały. Do haftowania używam dwóch nitek muliny. Ramko-tamborek jest częścią zestawu i bardzo mi się podoba, ponieważ wygląda jak zrobiony z drewna.


Udało mi się jeszcze obfotografować hafcik wykonany w ramach upiększania breloczka do kluczy mojej Przyszłej Teściowej. Zdjęcia nie są najcudowniejsze na świecie, ponieważ wciąż poznaje mój aparat fotograficzny :)