czwartek, 12 sierpnia 2010

Smutek, kusiciele "antyrobótkowi" i inne sprawy...

Smutno mi... Kilka dni temu straciliśmy naszego domowego przyjaciela. Miał na imię Króliś, był słodziutkim królikiem miniaturką, wielkim pieszczochem i łakomczuszkiem.Był ulubieńcem całej rodzinki. Ktoś powie, że mój smutek jest głupi, bo to tylko zwierzak i można kupić następnego królika. Taki człowiek nie potrafi zrozumieć, że takie zwierzątko potrafi być lepszym PRZYJACIELEM niż wielu ludzi. Zwierzę Cię nie obgada, nie okradnie, nie przyjaźni się z Tobą, bo masz forsę, fajne auto, wyglądasz jak model...

Oto Króliś:



Nie chce mi się robótkować. Nawet tytułowi kusiciele "antyrobótkowi" nie działają na mnie i wcale nie patrzę w ich stronę. Gwoli wyjaśnienia co rozumiem pod określeniem "kusiciele antyrobótkowi" poniżej przedstawiam kilku z nich.

Kusiciel numer 1: moja biblioteczka.

Ze względu na moją wielką miłość do książek skutecznie odciąga mnie od robótkowania. Niestety nie udało mi się jeszcze przywieźć z Polski wszystkich moich książek, ale każdorazowo, gdy odwiedzam dom rodzinny przywożę kilka sztuk do Danii. Chwilowo zadowalam się książkami do słuchania i e-bookami, ale to nie to samo. Ja wolę zwykłą, tradycyjną książkę, z którą mogę się wyciągnąć na kanapie, przewracać kartki i czuć zapach papieru i farby drukarskiej.


Poniżej przedstawiam kilka pozycji z mojej biblioteczki, które ostatnio baaardzo mnie kuszą.


Słownik obrazkowy. 
Bardzo pożyteczna książka, szczególnie dla osób, które (tak jak ja) poznają nowy język.



Zwiedzenie Toskanii to moje wielkie i jeszcze niespełnione marzenie.
Ta książka kucharska opatrzona przepięknymi fotografiami pozwala mi chwilowo uciszyć to wołające o spełnienie marzenie.



Kolekcjonuję książki o robótkach ręcznych. 
Poniższe egzemplarze wyszperałam w duńskiej księgarni internetowej, a że cena była bardziej niż przystępna (w stosunku do cen w angielskich księgarniach internetowych) pozycje te bardzo szybko stały się moją własnością.




Kusiciel numer 2: gry komputerowe.

Cóż mogę powiedzieć o tym kusicielu? To, że również jest niewiarygodnie skuteczny w odciąganiu mojej uwagi od robótek. Lubię gry, które są określane jako "strategiczno-ekonomiczne". Nie gardzę również przygodowymi i zręcznościowymi, ale nie cierpię tak zwanych "strzelanek", gdzie muszę tylko bezmyślnie "ładować" z karabinu lub innego ustrojstwa i patrzeć na potoki krwi i rzesze zakatrupionych przeze mnie wrogów. Brr... Ostatnio odkryłam gry oparte na popularnym serialu CSI:Las Vegas. Jako wielbicielka seriali pod szyldem CSI oraz "Kości" z wielką ochotą gram i tropię wirtualnych kryminalistów. 

Moje ulubione gry.





Niedługo przedstawię następną porcję moich kusicieli "antyrobótkowych". 

Kronika pozostałych wydarzeń z ostatnich dwóch tygodni:
  • otrzymałam drugi numer Cross Stitcher'a z mojej prenumeraty;


Dodatek, czyli zestaw igieł do haftu.
  • wyhaftowałam kolejną część Prezentu Jubileuszowego (patrz poprzednia notka) oraz malutki obrazek urodzinowy (to tak żeby nie wyjść na kompletnego robótkowego lenia;

Dziękuję za odwiedziny i komentarze!
Pozdrawiam serdecznie!

4 komentarze:

  1. Doskonale wiem, co znaczy strata przyjaciela - zwierzaczka. Mam na koncie dwa doświadczenia i wiem, że za kilka lat bedzie następne, bo moja obecna sunia ma już 10 lat.
    Kusicieli masz wspaniałych :)))
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  2. rozumiem doskonale Twój smutek. I doprawdy nie rozumiem ludzi, którzy zwykli mówić" o co chodzi, to tylko zwierzę...", eh...
    super kusiciele, zwłaszcza książkowi!
    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak najbardziej rozumiem Twój smutek... sama wiesz, że całkiem niedawno też straciłam takiego Przyjaciela...

    http://anek73.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi niedawno rybka odpłynęła do wielkiego akwarium, więc stratę rozumiem. A też wszyscy mówią mi, że to tylko rybka była...
    Co do kusicieli, to grywam w ANNO 1602 ;)

    OdpowiedzUsuń